W Zambii rok szkolny
zaczyna się w styczniu a kończy na początku grudnia i składa się z trzech
trymestrów. Po każdym z nich dzieci mają około jednego miesiąca wakacji. Na
początku kwietnia zakończyliśmy pierwszy trymestr roku szkolnego 2016.
Mieliśmy z związku z
tym sporo pracy. Najpierw przygotowanie egzaminów z każdego przedmiotu,
przeprowadzenie ich, a potem sprawdzenie. W ciągu kilku dni sprawdziłam około
500 testów. Każdy sprawdzany test był dla mnie czymś więcej, niż kartką
papieru, na której muszę postawić kilka znaczków czerwonym długopisem. Każdy
test wiązał się z historią któregoś z moich dzieci. Ich 3 miesięcznej pracy na
lekcjach, starań i wysiłku, jaki wkładali w naukę. Z trudem przychodziło mi wpisanie
słabszych wyników. Ale też wiele radości sprawiły mi niespodziewanie dobre
wyniki niektórych z moich uczniów. Byłam z nich bardzo dumna!
A potem trzeba było
wszystkie wyniki powpisywać w odpowiednie tabelki, wypełnić dzienniczki
uczniów. Rok szkolny zakończyliśmy Mszą Świętą. Potem jeszcze czułe pożegnania
z dziećmi, którym było bardzo przykro, że przez miesiąc nie będą chodzić do
szkoły. I tak 8 kwietnia zaczęliśmy wakacje.
Wakacje były czasem
dobrym. Z Bożym błogosławieństwem udało nam się zobaczyć trochę tego
niezwykłego kontynentu, na którym jesteśmy. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie
jeden z 7 cudów świata – Wodospad Wiktorii, który leży na granicy Zambii i
Zimbabwe. Nigdy nie sądziłam, że w swoim życiu zobaczę coś tak niesamowitego.
Ale miesiąc minął
szybko. W poniedziałek rozpoczęliśmy kolejny trymestr w szkole. To już mój
ostatni trymestr, jaki spędzę w City of Hope. Bardzo się cieszyłam, że znów zobaczę moje
dzieci z 4 klasy, bo się za nimi stęskniłam.
Wraz z nowym semestrem
przyszły zmiany. Okazało się, że znalazła się wolna sala lekcyjna, tak, że 73
osobowa klasa 4 mogła zostać podzielona na dwie mniej liczne. Gdy usłyszałam tę
informację, ucieszyłam się. Wiem, że w mniejszej grupie dzieciakom będzie
łatwiej się czegoś nauczyć, a nauczycielka będzie mogła poświęcić każdemu z nich
więcej uwagi. Z drugiej strony musiałam wybierać, czy zostanę z moją nauczycielką,
czy będę pomagać w drugiej grupie. Było mi przykro, bo wszystkie dzieciaki są
mi bliskie. Ale Pan Bóg znalazł rozwiązanie. Zostałam z moją nauczycielką, ale
czasem będę pomagać także w tej drugiej grupie i dzięki temu będę miała kontakt
z wszystkimi.
Pomaganie w szkole daj
mi bardzo wiele radości. Lubię patrzeć jak dzieci się rozwijają, zmieniają. A
ja się rozwijam razem z nimi – pogłębiam swoją znajomość angielskiego czy uczę
się jak dobrze wychowywać młodych ludzi…
Mam nadzieję, że moje
ostatnie dwa miesiące w City of Hope będą równie niesamowite, jak dotychczasowy
czas, który tutaj spędziłam. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz