Ostatnio nasze misyjne
życie jest pełne zmian i zaskoczeń. Od stycznia mamy nową siostrę przełożoną –
już nie Polkę, ale Zambijkę, musiałyśmy się przeprowadzić do innego domu, mamy
nowe obowiązki. Wraz z nowym rokiem szkolnym mamy nowe nauczycielki, którym
pomagamy.
Czasem zmiany są
trudne. Szczególnie, jeśli według nas nie są to zmiany na lepsze. Przychodzi bunt,
irytacja, tęsknota za tym, co było wcześniej. Takie właśnie uczucia wkradły się
też do mojego serca. Dlaczego akurat teraz? Dlaczego akurat my musimy się
przeprowadzać, do domu, w którym nikt nie chce mieszkać? Przecież tak dobrze
było tak, jak było…. Nie! Nie zgadzam się! Nie chcę tego!
Po prostu moje serce zalało
egoistyczne skupienia się na sobie. Nie jest łatwo sobie z tym poradzić…
I w tym momencie na nowo
odkryłam modlitwę, którą poznałam kilka lat temu, krocząc z grupą
franciszkańską na Jasną Górę, a która towarzyszy nam każdego dnia naszej misji:
O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju,
Abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść;
Wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda;
Jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;
Nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz;
Światło tam, gdzie panuje mrok;
Radość tam, gdzie panuje smutek.
Spraw abyśmy mogli,
Nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
Nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
Nie tyle szukać miłości, co kochać;
Albowiem dając, otrzymujemy;
Wybaczając, zyskujemy przebaczenie,
A umierając, rodzimy się do wiecznego życia.
To wcale przecież nie jest tak, że
to mi zawsze musi być dobrze i wygodnie. Nie ja jestem w tym wszystkim
najważniejsza. I to nie chodzi tylko o te kilka miesięcy tutaj, w Zambii na
misji. To jest kwestia całego życia. Bo tak często skupiamy się na tym, by być
pocieszonym, że jesteśmy ślepi na tych, których powinnyśmy pocieszyć. Tak
bardzo szukamy zrozumienia, że zapominamy o tych, których nikt nie rozumie.
Chcemy być kochani, ale nie potrafimy kochać. A jednak jest coś w tym, że dając, otrzymujemy. Kiedy przestajemy skupiać się na sobie okazuje się, że już nie
potrzebujemy pocieszenia, zrozumienia czy miłości. Bo wtedy nasze oczy
otwierają się na to, że jesteśmy kochani Miłością, która nas zrozumie i w
której zawsze znajdziemy pocieszenie. Miłością, która była wstanie oddać
Swojego Jedynego Syna dla naszego zbawienia. Najdoskonalszą Miłością, jaką Bóg
obdarzył nas, Swe dzieci.
Nasze życie jest wędrówką :) |
Lufubu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz