piątek, 22 stycznia 2016

"Albowiem dając, otrzymujemy..."



               Ostatnio nasze misyjne życie jest pełne zmian i zaskoczeń. Od stycznia mamy nową siostrę przełożoną – już nie Polkę, ale Zambijkę, musiałyśmy się przeprowadzić do innego domu, mamy nowe obowiązki. Wraz z nowym rokiem szkolnym mamy nowe nauczycielki, którym pomagamy.
               Czasem zmiany są trudne. Szczególnie, jeśli według nas nie są to zmiany na lepsze. Przychodzi bunt, irytacja, tęsknota za tym, co było wcześniej. Takie właśnie uczucia wkradły się też do mojego serca. Dlaczego akurat teraz? Dlaczego akurat my musimy się przeprowadzać, do domu, w którym nikt nie chce mieszkać? Przecież tak dobrze było tak, jak było…. Nie! Nie zgadzam się! Nie chcę tego!
               Po prostu moje serce zalało egoistyczne skupienia się na sobie. Nie jest łatwo sobie z tym poradzić…
               I w tym momencie na nowo odkryłam modlitwę, którą poznałam kilka lat temu, krocząc z grupą franciszkańską na Jasną Górę, a która towarzyszy nam każdego dnia naszej misji:

O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju,
Abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść;
Wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda;
Jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;
Nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz;
Światło tam, gdzie panuje mrok;
Radość tam, gdzie panuje smutek.

Spraw abyśmy mogli,
Nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
Nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
Nie tyle szukać miłości, co kochać;

Albowiem dając, otrzymujemy;
Wybaczając, zyskujemy przebaczenie,
A umierając, rodzimy się do wiecznego życia.

            To wcale przecież nie jest tak, że to mi zawsze musi być dobrze i wygodnie. Nie ja jestem w tym wszystkim najważniejsza. I to nie chodzi tylko o te kilka miesięcy tutaj, w Zambii na misji. To jest kwestia całego życia. Bo tak często skupiamy się na tym, by być pocieszonym, że jesteśmy ślepi na tych, których powinnyśmy pocieszyć. Tak bardzo szukamy zrozumienia, że zapominamy o tych, których nikt nie rozumie. Chcemy być kochani, ale nie potrafimy kochać. A jednak jest coś w tym, że dając, otrzymujemy. Kiedy przestajemy skupiać się na sobie okazuje się, że już nie potrzebujemy pocieszenia, zrozumienia czy miłości. Bo wtedy nasze oczy otwierają się na to, że jesteśmy kochani Miłością, która nas zrozumie i w której zawsze znajdziemy pocieszenie. Miłością, która była wstanie oddać Swojego Jedynego Syna dla naszego zbawienia. Najdoskonalszą Miłością, jaką Bóg obdarzył nas, Swe dzieci.


Nasze życie jest wędrówką :)
Lufubu